A w ogóle to co to jest ten frilanser? Jakiś patentowany leń, któremu nie chce się chodzić do normalnej roboty? Co cały dzień chodzi w piżamie albo snuje się po kawiarniach pijąc sojowe latte i w sumie to nie wiadomo do końca kto i za co mu płaci? Otóż nie moi drodzy: freelancer to tytan pracy i orzeł przedsiębiorczości (a przynajmniej stara się taki być) a paradoksalnie segment „free” w nazwie oznacza dokładnie to że nie ma on pokładów wolnego czasu. Wiem co mówię.
Freelancing, zwłaszcza zdalny jako forma aktywności zawodowej z roku na rok staje się coraz bardziej popularny zwłaszcza w zawodach czy zajęciach, które nie wymagają stałej obecności w firmie lub bezpośredniego kontaktu z pracodawcą i współpracownikami. Dotyczy to w szczególności tzw. wolnych zawodów takich jak np.: grafik, copywriter, architekt, web developer, programista, specjalista od marketingu. Profesje te można uprawiać w zasadzie z dowolnego miejsca i w dowolnym czasie – wystarczy laptop, dobre połączenie z internetem i można ruszać ku przygodzie:)
Porównując moje już całkiem długie bo 9-letnie doświadczenie w byciu projektantem-freelancerem z wcześniejszą pracą na etatach w kilku firmach mogę z całą pewnością stwierdzić, że poważne podejście do pracy „na własny rachunek” przynosi dużo więcej korzyści zarówno pracodawcy jak i freelancerowi. Jakie to korzyści? O tym za chwilę.
Praca kreatywna (mam na myśli projektowanie graficzne) to zajęcie bardzo specyficzne. Wymaga wyjątkowo dużego skupienia, uruchamia najbardziej zwinięte zwoje mózgowe, oczekuje nieszablonowego podejścia do tematu. O ile grafik nie jest Robocopem – po kilku godzinach ciężkiego wysiłku umysłowego będzie potrzebować przerwy, a jeśli jej nie dostanie – zorganizuje ją sobie sam w bardziej lub mniej oficjalny sposób. I żadne karnety do klubu fitness ani imprezy firmowe, którymi często kuszą pracodawcy temu nie zapobiegną. Po prostu musi być przerwa na własnych warunkach.
Każdy pracodawca zatrudniający projektanta grafiki powinien zatem wliczyć sobie w koszty tzw. „puste godziny” – i nie wynika to ze złej woli podwładnego – po prosu przerwy w zawodzie kreatywnym są tak samo ważne jak sama praca. Inaczej zmęczonego grafika szybko dopadnie wypalenie zawodowe i prędzej czy później jakość pracy spadnie, grafik czmychnie na L4 lub nawet odejdzie z pracy co pociągnie za sobą kolejne koszty związane z poszukiwaniem nowego pracownika.
I tutaj wchodzi na scenę freelancer oraz wspomniane korzyści związane z jego zatrudnieniem:

Opłacalność
Na pierwszy rzut oka ceny podane przez freelancera wydają się być dość rozpasane, jednak po dokładniejszym przeanalizowaniu okazuje się, że wcale takie nie są.
Przede wszystkim pracodawca nie płaci za czas pracy tylko za efekt czyli realnie wykonane zadanie. Freelancer jest wynajmowany tylko wtedy gdy zachodzi potrzeba, po skończonym zleceniu zajmuje się kolejnym, np. dla innego klienta. Ponadto ta forma współpracy zazwyczaj nie wiąże się z dodatkowymi składkami, kosztami i formalnościami jakie generuje zatrudnienie na etacie – freelancer zazwyczaj sam sobie opłaca składki ZUS, rachunki za prąd, internet, miejsce pracy etc.
U mnie najczęściej jedynymi formalnym dokumentami poświadczającymi zatrudnienie są: umowa o współpracy oraz faktura (rozbita na dwie części: zaliczkę przed wykonaniem pracy oraz resztę po skończeniu).

Terminowość
Każdy przyzwoity freelancer będzie szanować swój czas oraz czas pracodawcy, zatem zależy mu aby zlecony przez pracodawcę projekt został wykonany w jak najefektywniejszy sposób czyli jak najszybciej ale nie tracąc przy tym na jakości.
Brief – wycena – umowa – zaliczka – wersje wstępne – poprawki – wersja finalna – faktura – koniec.
Freelancer nie będzie tracić czasu na niepotrzebne ruchy – czas to pieniądz, powiedzenie trywialne ale jakże prawdziwe. Dlatego też ustalenie terminu wykonania pracy jest bardzo istotne i zobowiązuje obydwie strony.

Jakość
Niezależny grafik musi za każdym razem udowadniać, ze jest dobry w tym co robi, cały czas pracuje na własną markę (którą często też sygnuje swoim nazwiskiem), przez co bardzo ważne jest utrzymywanie jak najwyższych standardów projektów. Pracodawca może być pewien, że otrzyma projekt o maksymalnej możliwej jakości.
Freelancer nie może sobie pozwolić na fuszerkę, w przypadku gdy coś pójdzie nie tak bierze wszystko „na klatę”, nie zrzuci winy na kogoś innego, nie ukryje się za marką firmy swojego pracodawcy – sam musi umieć wybrnąć z każdej, nawet najbardziej kłopotliwej sytuacji. Odbiorca projektu nie jest w tym przypadku szefem więc relacje kształtują się tu nieco inaczej niż szef-podwładny, nie chodzi o „odwalenie” roboty ale o to, by klient wrócił a jeszcze lepiej by polecił projektanta swoim znajomym.
Dobra opinia i zadowolenie jest dla freelancera sprawą bezcenną i priorytetową.

Elastyczność
Tak jak wcześniej wspominałam – freelancer jest rozliczany za efekt i w zasadzie dla pracodawcy nie jest istotne w jakich godzinach i w jakim miejscu projekt będzie wykonywany o ile otrzyma go w umówionym terminie.
Ponadto w zależności od indywidualnych potrzeb pracodawca może wynająć freelancera do pracy w nietypowych godzinach. Projekt „na jutro” zlecony wieczorem dnia poprzedniego oczywiście odpowiednio więcej kosztuje ale nie jest niemożliwy do zrealizowania.
Freelancer, jeśli chce – może pracować w nocy (niektórzy nawet wolą), samodzielnie zarządza swoim czasem pracy, ustala priorytety, planuje i egzekwuje.

Doświadczenie
Być grafikiem freelancerem to kolokwialnie mówiąc – ogarniać kilka dziedzin naraz: oczywiście podstawową czyli projektowanie, ale również: kontakt z klientem (w większych firmach zazwyczaj od tego jest dział marketingu), formalności związane z prowadzeniem działalności (księgowość, wizyty w urzędach), zaopatrzenie i wiele innych zadań. Nie piszę tego by się skarżyć na nadmiar obowiązków (część z nich można przecież zlecić innemu specjaliście np. księgowemu) lecz po to aby pokazać, że freelancerzy to zazwyczaj osoby głową na karku.
Konkurencja jest ogromna a rynek bezlitosny więc szybko odsiewa tych co sobie nie radzą lub co gorsza – nie chcą się czegoś nowego nauczyć. Pozostają więc raczej „pewniaki”, osoby solidne i pracowite. Bez komentarza pozostawiam natomiast funkcjonowanie na rynku osób świadczących usługi typu „projekt logo za 40 zł”, bo po pierwsze to nie jest projekt a po drugie taka bajka prawie nigdy nie kończy się dobrze. Cytując klasyka: „nie idźmy ta drogą”;)
Dodatkowym argumentem świadczącym na korzyść grafików freelancerów jest to, że często wykonują bardzo różne rodzaje zleceń dla klientów z różnych sektorów rynku: od brandingu dla restauracji poprzez prezentacje firmowe firm ubezpieczeniowych po projekty ulotek dla producentów opon. Ta różnorodność i brak nudy w pracy sprawia, że mają świeższe spojrzenie na nowe zlecenia i rzadziej dopada ich wypalenie zawodowe.

Bezpośredni kontakt
Współpracując z niezależnym grafikiem projektantem omija się wszelkie formalności – sekretariaty, asystentki, działy marketingu, project managerów – tutaj jest wszystko w jednej osobie 🙂 Ma to ogromne zalety: przede wszystkim kontakt osobisty zdecydowanie poprawia jakość współpracy skracając czas komunikacji między współpracującymi stronami.
Klient omija wszelkie procedury jakie zazwyczaj funkcjonują w dużych agencjach reklamowych (i za które się dodatkowo płaci), nie ponosi kosztów zaangażowania dużej ilości osób. Ma ponadto pewność, że powierzone zlecenie wykona właśnie ta konkretna osoba, co zwłaszcza przy stałej współpracy opierającej się na wyczuciu gustu klienta ma kluczowe znaczenie.
Na pewno agencja może być lepszym wyborem przy skomplikowanym wieloetapowym projekcie czy kampanii reklamowej, natomiast w wielu rodzajach projektów graficznych freelancer się jak najbardziej sprawdzi a klient otrzyma dokładnie to o co prosił.